“Szukać Prawdy, czynić Dobro, zdobywać wiedzę i Mądrość, szanować wolność własną i innych. We wszystkim tym nigdy nie ustawać…” ślubowali 27 października podczas piątkowej mszy świętej uczniowie pierwszej klasy Liceum i dwoje uczniów Gimnazjum, którzy doszli w późniejszych latach i nie dane im było złożyć przyrzeczenia pierwszoklasisty. Można powiedzieć, że właśnie słowami naszej roty rozpoczęło się świętowanie Dnia Patrona w Szkołach im. Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata.
Hymn Szkoły, który rozbrzmiał już w sali kapitulnej, po raz kolejny zadał pytanie, co zrobimy gdy cały świat w osobie zagrożonego człowieka stanie u naszych drzwi.
Nasi Goście już wiedzą, już zrobili, co należało.
Pani Maria Nowak, odznaczona medalem “Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata” oddała swojej żydowskiej przyjaciółce własną tożsamość pozwalając, by posługiwała się jej dokumentami. Tacie, który zarzucił córce narażenie się na niebezpieczeństwo “wypomniała” uczestnictwo w wojnie bolszewickiej. I tak stanęły przed naszymi oczami czasy, gdy każde pokolenie zdawało swój własny egzamin z odwagi bycia człowiekiem w nieludzkich czasach.
Pani Janina Rościszewska, również odznaczona przez instytut Yad Vashem, podczas wojny była kilkuletnią dziewczynką, a jednak i ona miała swoje zadanie w związku z ukrywaną w jej domu w Bolechowicach grupą kilkunatu Żydów. Gdy z nieodległej wsi szła informacja o zbliżających się Niemcach, zabierała jeszcze młodszego od niej Pawełka “na spacer” do lasu. Za serca szczególnie chwyciły nas powojenne losy żydowskiego chłopca. Wyrwany siłą z domu państwa Rościszewskich, w których widział już swoich rodziców, wywieziony do Izraela, wychowany przez ojca o antypolskich poglądach, zjawił się w Krakowie już po śmierci taty, jako dorosły człowiek, któremu w jednej chwili przypomniało się całe dzieciństwo w Dolinie Bolechowickiej.
Opowieścią o ocaleniu swoim i swojej mamy poruszyła nas pani Anna Grygiel-Huryn, tworząc w naszej wyobraźni lepiankę, w której mieszka kilkanaście osób, a kilkuletnia dziewczynka nigdy z niej nie wychodzi, by tęsknota za słońcem, niebem, czystym powietrzem nie uczyniła jej życia w zaduchu nie do wytrzymania. Była to również opowieść o złym człowieku, który nie wydaje ukrywających się Żydów z szacunku dla własnej matki, ale nie waha się by już po wojnie podrzucić własnemu bratu broń zapewniając mu miejsce w więzieniu.
Niezwykłą akustykę sali kapitulnej wypróbował nasz dobry przyjaciel pan Ireneusz Czubak założyciel i Prezes Zarządu Fundacji “Polania”. Powietrze zawibrowało klezmerskimi dźwiękami klarnetu i śpiewem jak Dawid…