Dziewczyna

Dziewczyna szła szybko. Obcasy uderzały miarowo w wilgotne płyty chodnika, pachnące ostatnim zimowym deszczem. Wiosna nadchodziła nieco tylko wolniej niż ta, którą przyszło mi śledzić. Śledzić, łatwo powiedzieć – pusta ulica, a rzadkie lampy dawały na tyle dużo światła, że nie zdążyłbym uskoczyć w bramę, gdyby się odwróciła.

Nie odwróciła się, tylko… zniknęła. Dosłownie… była, słyszałem jej kroki, a sekundę później – cisza i pusta ulica. Przyspieszyłem kroku. Kilkadziesiąt metrów dalej zagadka się rozwiązała. Poza kręgiem ostatniej latarni było zejście do kawiarni w piwniczce.

Wszedłem powoli i… zobaczyłem ją. Siedziała tyłem do mnie i rozmawiała z mężczyzną, który najwyraźniej już tu na nią czekał. Co robić? Zająć miejsce – ryzyko. Trzeba coś zamówić, a potem nie zdążę zapłacić, gdy wyjdą. Stać w przejściu… głupio. Czekając na zewnątrz, na pewno niczego się nie dowiem…

Mężczyzna wstał i spojrzał w moją stronę. Uciekłem wzrokiem w ścianę. „Dni Otwarte Liceum Montessori” – przeczytałem. Ciekawe! Ostatnia środa marca i trzecia maja… Którąś chyba mam wolną, zastanawiałem się, sięgając po smartfona, ale ręka zatrzymała się w powietrzu, gdy spojrzałem wyżej: „Droga wojownika” – coś dla mnie, i tych dwoje… jak dawno z nikim tak nie rozmawiałem. Uśmiechnąłem się do żonglera – też trochę potrafię. I książki… „Biblia” – hmm, a „Neurodydaktyka”? Wyguglam sobie. Mnemotechniki znam – trenowałem zapamiętywanie twarzy. Trzeba zapamiętać tego gościa ze stolika…

Spojrzałem… Przy stoliku nie było nikogo. Szlag!

Bookmark the permalink.

Comments are closed.